Niespełna rok po dramatycznym strajku nauczycieli wiemy już, że można rozporządzeniem poradzić sobie z planowanymi egzaminami, rozegrać środowisko, bazując na odpowiedzialności nauczycielek i nauczycieli, którzy nie chcieli skorzystać z “bomby atomowej” i nie dopuścić do matur,  jednego jednak nie można – wygrać z naturą.

Jeśli zeszłoroczny strajk zmienił polską szkołę w jakimś wymiarze, to z pewnością pozwolił nauczycielkom i nauczycielom przebić się do opinii publicznej z problemami tego wspaniałego zawodu oraz zapóźnieniami systemu. Strajk zmienił także samych nauczycieli. Jak zmieni nas koronawirus? Większość z nas w trybie pilnym przewartościowuje swój dotychczasowy warsztat pracy. Okazuje się, że mimo braku sensownego wsparcia ze strony systemu, to nauczyciele są w nim tą grupą, która uczy się najszybciej. Dla dobra swoich uczniów. Jak wykorzystamy ten potencjał? Czy wrócimy do szkół, w których używanie urządzeń mobilnych jest zakazane statutami? Czy wrócimy do kredy, tablicy i nudnych materiałów dostarczonych nam przez opóźnione o dekady wydawnictwa?

Kolejna wiosna w polskiej szkole tylko pogłębia chaos i uwidacznia patologie pruskiego systemu. Nauczyciele przechodzą na nauczanie zdalne. Panuje wolna amerykanka z powodu braku wytycznych. Minister, wchodząc w tryb komunikacji kryzysowej, prowokuje nauczycieli niesprawiedliwymi wypowiedziami w czasie, gdy znakomita większość środowiska, z głębokiego poczucia odpowiedzialności, usiłuje zapewnić swoim uczniom jakąkolwiek ciągłość nauki. Rząd, który od zawsze akredytuje programy nauczania, w pośpiechu, tworzy platformę edukacyjną i pisze rozporządzenie, które pozwoli nauczycielom wystawiać oceny zgodnie z prawem (sic!). Jakby realizacja nadmuchanej przez polityków podstawy programowej i powszechna w polskiej szkole ocenoza, miały w tym momencie jakiekolwiek istotne znaczenie.

Kochani Nauczyciele,nie płyńcie z prądem głupoty.Moja strona : Joanna Białobrzeska

Opublikowany przez Joannę Bialobrzeską Sobota, 21 marca 2020

Możesz liczyć na nauczyciela!

Czy koronawirus wepchnie szkołę w XXI wiek bez względu na intencje polityków? Oby. Jak będzie wyglądała nauka w szkole po powrocie z przymusowych wakacji? W ich trakcie uczniowie doświadczą, że można się uczyć, używając narzędzi, których w trakcie lekcji dotychczas używać im nie było wolno. Nauczyciele na własny rachunek, bo przecież nikt im w tym nie pomoże, w trybie przyspieszonym nauczą się korzystać z aplikacji i oprogramowania, które dla uczniów stanowią codzienność.  Z wolna dotrze do wszystkich, że mądre nauczanie zdalne jest ogromną szansą na likwidację systemu pruskiego, opartego na przymusie realizowanym w skrupulatnie opisanym prawem obozie pracy. Sami nauczyciele, choć pozbawieni systemowej pomocy i wsparcia, widzą już z pewnością, że można uczyć ciekawiej, efektywniej i w sposób dostosowany do współczesnych potrzeb. To fantastyczny, oddolny zryw, za który nauczycielki i nauczycieli warto pochwalić.

Propaganda sukcesu. 

Po kilku komunikatach kryzysowych nadeszła era edukacyjnej propagandy sukcesu. Smutne jest to, że politycy starają się nam wszystkim opisać obecną rzeczywistość, używając deklaracji z poziomu fikcji. Nikt przecież nie wierzy, że 92% szkół pracuje zdalnie. Nie znam żadnego nauczyciela, który uważałby, że MEN przygotował szkoły i nauczycieli do pracy online. Nie ma także sensu twierdzić, że w obecnej sytuacji zdalna realizacja podstawy programowej może się odbyć z “należytą starannością”. To zwykłe zaklęcia, które mają pokazać opinii publicznej, że ktoś nad tym wszystkim “jakoś” panuje. Przez ten magiczny język, polska szkoła nie stała się w tydzień mobilna i innowacyjna. Z powodu nowego rozporządzenia MEN nie zagości w niej nowa jakość. To tylko biedni dyrektorzy, bez środków, sprzętu i gotowych procedur, będą musieli wykonać nowe prawo, najczęściej przeszkadzając swoim nauczycielom i wymagając od nich, dla własnego bezpieczństwa, rozmaitych tabel, zestawień, sprawozdań. A wszystko to drukiem, do segregatorów, teczek i protokołów. Czyż nie szkoda nam lasów?

Gdzie jest uczeń?

Cały ten system podobno ma funkcjonować dla dobra dzieci. Dość powiedzieć, że z głębokiego poczucia obowiązku sami nauczyciele zaspamowali uczniów linkami, materiałami i zadaniami domowymi, aby mieć jakąkolwiek podkładkę dla zdenerwowanych tym wszystkim dyrektorów. “Przytłaczająca większość” – określenie zapożyczone od Ministra – nie przeszła absolutnie żadnych szkoleń z zakresu zdalnego nauczania. Idąc dalej, większość uczniów nie przeszła absolutnie żadnych szkoleń z zakresu zdalnego nauczania. Szkołom brakuje sprzętu, narzędzi, wielu uczniów nie posiada możliwości uczestnictwa w takim nauczaniu. Właśnie jesteśmy świadkami systemowego wykluczenia sporej grupy uczniów, zwłaszcza z terenów wiejskich. 

Za wielki paradoks należy uznać, że Minister Edukacji Narodowej daje dyrektorom szkół w całej Polsce dwa dni na realizację dość pokaźnego zestawu zadań. Trzeba przecież dostosować programy nauczania we wszystkich klasach do nauczania zdalnego, uwzględnić potrzeby niepełnosprawnych, zmodyfikować systemy oceniania, itd. Nie trzeba być nauczycielem, ani nawet uczniem najpilniejszym, aby zrozumieć, że nie da się wykonać w dwa dni wymagań rozpisanych prawem i szumnie ogłoszonych w mediach. Pomijając oczywisty fakt, że to nie dyrektorzy powinni się tym zajmować. Inna rzecz, że części tych zadań z definicji nie da się wykonać zdalnie.

Co nas czeka?

To oczywiste, że przetrwamy tę kwarantannę i jeśli nawet właśnie jesteśmy świadkami końca roku szkolnego 2019/2020, to nikomu, nomen omen, korona z głowy nie spadnie. Czym będzie kilka tygodni, czy nawet miesięcy, w obliczu kilkunastu lat obowiązkowej nauki, którą każdy uczeń w tym kraju przejść musi? Epizodem. Edukacja to relacja. Dzisiaj dość latwo sobie wyobrazić taki świat, w którym generalnie rezygnujemy ze szkoły i wręczamy dzieciom laptopy. Byłoby dużo taniej dla państwa i sprawniej dla wszystkich, a jak się okazuje narzędzia i procedury jesteśmy w stanie “jakoś” dobrać w dwa dni. Problem polega na tym, że w procesie nauczania to nie czysta wiedza jest najważniejsza, a sam proces, nad którym panuje nauczyciel. W związku z tym prędzej, czy później wrócimy do szkół i znow usiądziemy w klasach. Oby mądrzejsi o długie tygodnie poza szkołą. Warto nam wszystkim tego życzyć.

Marcin Korczyc

Absolwent filozofii na UAM w Poznaniu, dziennikarz, publicysta, menadżer oświaty, wykładowca, nauczyciel historii, języka polskiego, wiedzy o społeczeństwie, języka angielskiego, wychowawca, tutor, trener, działacz NGO, jeden z liderów ruchu Ja Nauczyciel, współtwórca i jeden z liderów NOoE – Obywatelskich Narad o Edukacji, absolwent XI edycji Programu Liderzy PAFW, wiceprezes Fundacji Ja, Nauczyciel. Dumny ojciec Róży i Zuzanny.


1 thought on “Marcin Korczyc: Nauczyciel zda(o)lny.

  1. Wspaniały, mądry tekst, wnikliwa analiza słabych punktów polskiego systemu oświaty, a nie propaganda, którą raczy nas minister. Od dawna wiadomo, że „polska szkoła na nauczycielu stoi”. Mogłabym podpisać się pod każdym zdaniem. Serdecznie dziękuję autorowi.

Dodaj komentarz