Znacie dowcip o aktorze-komiku? Otóż przyszedł on na przesłuchanie do filmu. Miał już ich za sobą wiele, więc był pewny siebie. Gdy wszedł na korytarz, w którym przyszło mu czekać, pewność siebie znikła, gdy zobaczył aktora z torbą pełną rekwizytów. Pomyślał sobie: „Nie, no nie mam z nim żadnych szans, mogłem się lepiej przygotować.
Czemu na to nie wpadłem? Jestem beznadziejny, ale on jest przygotowany. Na pewno dostanie tę rolę.” Nie wiedział, co myśli ów komik, a myślał on: „Ten jest dopiero przygotowany, nie ma żadnych rekwizytów. Na pewno ma bogatą osobowość, musi być naprawdę dobry.” Jaki jest z tego morał? Porównujemy się do innych, widząc swoje braki. Zapominamy o swoich mocnych stronach i tym, co jest dla nas ważne. Dlaczego o tym piszę? Zdarza mi się czytać w komentarzach na różnych forach nauczycielskich wypowiedzi porównujące zarobki nauczycieli do pracowników „Biedronki”, „Lidla”. Czujemy się przez to nierówno traktowani, mamy pretensje, że zarabiamy nieadekwatnie do wkładanej pracy. Myślimy o sobie, że jesteśmy obywatelami drugiego sortu, a edukacja tak naprawdę nikogo nie obchodzi. Dlaczego nauczycielki i nauczyciele są postrzegani jako ludzie, którzy narzekają? Czy wszystko, co mówimy to prawda, a może tylko nasze przekonania?
O ograniczających przekonaniach, czyli…
o soczewce, przez którą patrzymy na siebie i świat. Nauczycielskie przekonania przekładające się na sposób spostrzegania zmiany w odniesieniu do koncepcji rozwoju osoby i zmiany społecznej przyjętej w emancypacyjnej teorii edukacji wczesnoszkolnej ujawnia w swojej pracy Magdalena Grochowalska. Pisze ona, że: „przekonania pełnią istotną rolę w porządkowaniu obrazu świata, są „swoistą soczewką, przez którą patrzymy na świat, staramy się go zrozumieć i ocenić, planować przyszłość, wyznaczać ważne cele [1]. Działania nauczycieli są rozliczane, poddawane ocenie, po której nie zawsze otrzymują informację, co zmienić. Domagają się więc większej autonomii, możliwości podejmowania decyzji, zgłaszają pretensje, że ministerstwo, podejmując decyzje, nie liczy się ze zdaniem praktykujących nauczycielek i nauczycieli. Tymczasem, część osób wcale tego nie chce. Bierze się to stąd, że „obdarowanie kogoś prawami czy wolnością nie zawsze jest oczekiwane przez niego, a w konsekwencji – generując sytuacje trudne – zamiast wyzwalać dążenie do samodzielności i odpowiedzialności, służy asymilacji i dostosowaniu. Nieposzukiwanie własnych dróg, nieuświadamiane unikanie czy nawet bunt to najczęstsze reakcje obronne jednostki, która zamiast dążyć do zrozumienia świata i siebie, aktywność skupia na uczeniu się roli człowieka wolnego. Dzieje się tak dlatego, że „wygody wynikające z uzależnienia, poczucie bezpieczeństwa płynące z zadomowienia albo zapewniane przez władzę skutecznie powstrzymują przed aktywnością ukierunkowaną na zmianę, a nawet mogą generować opór wobec oferty wolności” [2]. Przekonania: „tak nam każą, takie mamy zalecenia” – czyli sytuacja, gdy ktoś inny podejmuje decyzje, pozwala jednostce, która ufa prawodawcy – zachować poczucie bezpieczeństwa. W pewien sposób uwalniają nauczycieli od samodzielności i odpowiedzialności za swoje działania. W ten sposób rozwijamy w sobie uległość i posłuszeństwo wobec tych, którzy to prawo tworzą, a to utrudnia spotkanie z nowym i nieznanym.
Przekonania uruchamiające roszczenia są na stałe wpisane w praktykę edukacyjną [3]. Pretensje dotyczące braku niezależności – najczęściej zgłaszane przez badanych – zastępują świadome dążenie do osiągania nowych przestrzeni aktywności oraz są czynnikiem frustracji i blokowania. Mają znamiona roszczeniowości, czyli nieuprawnionego nastawienia na branie i domaganie się realizacji własnych potrzeb [4].
Kultura narzekania
„Narzekanie jako słowne wyrażanie niezadowolenia jest w społeczeństwie polskim zachowaniem powszechnym. Potoczna obserwacja wskazuje, że wyrażanie niezadowolenia ze świata społecznego i własnej w nim sytuacji jest stałym i ważnym elementem interakcji społecznych Polaków – do tego stopnia, że skłonni jesteśmy formułować tezę, iż Polacy tworzą swoistą kulturę narzekania, w której można i wypada źle o świecie mówić, myśleć i czuć” [5]. Narzekanie może pełnić różne funkcje. Umożliwia między innymi rozładowanie negatywnych napięć, unikanie niechcianych przez siebie obowiązków. Czasem też „poprzez grymaszenie w jakiejś dziedzinie życia możemy jawić się innym jako bardziej znający się na rzeczy”. Służy ono wtedy często ratowaniu naszego dobrego mniemania o sobie w oczach własnych i innych. Chcemy pokazać się jako osoby bardziej inteligentne. To z kolei prowadziłoby do wniosku, że nosimy w sobie przekonanie o tym, że nie jesteśmy wystarczający. Chroniczne narzekanie prowadzi do negatywizmu, rozgoryczenia, poczucia niesprawiedliwości i krzywdy. Jeśli jednak spotkamy się z podobnym zarzutem, zazwyczaj natychmiast temu zaprzeczamy.
Kto nami steruje? Czyli o tym, czego nie widać.
Działania naszej świadomości można porównać do kapitana na statku. To on wyznacza kurs i wydaje rozkazy podwładnym. Załoga – podświadomość – wykonuje polecenia zlecone przez świadomość. Umysł świadomy złożony jest z myśli, życzeń, pożądań i aspiracji. Umysł podświadomy to obszar automatycznych i nawykowych wzorców myślenia oraz przekonań — rzeczy, które robimy, kiedy nawet nie wiemy, że je robimy. Najwięcej przekonań buduje się do 7. r. życia, dlatego tak ważne jest, by pamiętać, że cokolwiek dziecko usłyszy od osoby, która jest dla niego autorytetem, będzie przyjmowane jako prawda. Więc jeśli słyszeliśmy: „Bo ty ciągle…”, „bo ty zawsze…”, „bo ty nigdy…” Zaczynamy w to wierzyć. W ciągu następnych lat przekonania te utrwalają się i pojawiają się nowe.
Przekonania kształtują się poprzez jakieś zdarzenie lub opinię innej osoby, najczęściej powtarzane wpływają na nasze emocje i myśli, doprowadzając nas do interpretacji tego zdarzenia. Przez powtarzanie tych sytuacji utrwalają się ścieżki neuronowe i można powiedzieć, że po pewnym czasie tworzą już prawdziwą autostradę, z której trudno jest zjechać. Przekonanie to poczucie pewności na dany temat lub wiara w coś, co czasami nie musi być prawdą. Przekonania ograniczające mają jednak poza ograniczaniem naszego potencjału, również funkcję ochronną. Warto zadać sobie pytanie – przed czym.
Odbiciem naszych przekonań jest życie. Np. mówimy sobie, że nie boimy się wyrażać własnego zdania, a gdy pojawia się sytuacja, która od nas tego wymaga, wycofujemy się albo twierdzimy, że nie warto w ogóle się nad tym pochylać, że szkoda czasu i tak nikt nie zrozumie lub że: moje życie to pasmo porażek, nic mi się nie udaje, nie potrafię tego zrobić. A ktoś inny patrząc z boku, dochodzi do zupełnie innych wniosków.
Jeśli chcesz wpuścić trochę światła do tego zatęchłego pokoju przekonań, wykonaj poniższe ćwiczenia. Przeczytaj poniższe przekonania i sprawdź, czy któreś z nich jest Twoje:
Nie jest bezpiecznie wyrażać swoje zdanie.
Choćbym nie wiem jak się starał/a i tak nikt tego nie zauważy.
Nie zasługuję.
Muszę być posłuszna/y albo będę cierpieć.
Życie jest niesprawiedliwe,
Choćbym nie wiem, jak się starała, nigdy nie będę wystarczająco dobra/y.
Nie jest bezpiecznie być sobą.
Zawsze jestem ostatnia lub pominięta.
Nie dam rady.
To się nie uda.
To nie ma sensu.
Po co to wszystko?
Kogo ja obchodzę?
Nie warto się wysilać.
Nie mam szans.
Czy któreś z tych stwierdzeń należy do Ciebie? Zastanów się, na ile ułatwiają Ci osiąganie celów i bycie szczęśliwym. Jaka mogła być pierwotna przyczyna powstania tego przekonania? Czy to przekonanie jest nadal aktualne dla Ciebie? Gdy czytasz je, uświadom sobie, czyj głos je wypowiedział. Często są to osoby, które funkcjonowały blisko nas. Teraz napisz pięć swoich przekonań, które wprowadzają Cię w powtarzającą się sytuację. Potem podaj 5 przekonań przeciwnych do zapisanych i dopisz 3 fakty, które potwierdzają, że te zdania są prawdziwe. Gdy nauczmy się oddzielać fakty od interpretacji, przestaniemy się biczować nieustanną samokrytyką. Zdajmy sobie sprawę, że powinniśmy traktować się z łagodnością, troską. Nie kopmy samych siebie.
Dużo ograniczających przekonań dotyczy nie tylko nas samych, ale także pracy. Z reguły jest ona „ciężka”, „nudna”, „trudna”. Czy masz przekonanie, że musisz ciężko pracować, by osiągnąć sukces?”. A z drugiej strony – czy wszystko jest „ciężką pracą”? Czy praca musi być zawsze „ciężka”? A co, kiedy praca jest przyjemna, twórcza? A gdybyśmy pracę zaczęli postrzegać nie jako obowiązek, ale przyjemność? Czy czerpalibyśmy z niej więcej radości?
Kolejna grupa ograniczających przekonań dotyczy pieniędzy. Wiele osób nie chce odważyć się zarabiać więcej niż rodzice lub mają swój maksymalny pułap finansowy ustawiony na pewnej poprzeczce i nie mogą go przekroczyć. Podobnie możemy mieć dużo ograniczających przekonań dotyczących miłości czy ról kobiecych i męskich, spoza których trudno wyjść. Może masz jakieś inne przykłady przekonań, które można trochę podrążyć? Może coś ze szczęściem? Niektórzy ludzie uzależniają je od wydarzenia, które nastąpi. Pozwalają sobie na odpoczynek, dopiero, gdy organizm odmawia posłuszeństwa. A co by było, gdybyśmy na szczęście nie czekali?
Lotos w bagnie – czyli superhydrofobowość i szczęśliwi nauczyciele.
Kwiat lotosu naturalnie występuje w stawach, na bagnach, w przydrożnych rowach i innych nieczystościach. Zapuszcza swoje korzenie głęboko w warstwie błota. Kiedy lotos kwitnie, przebija się przez brudną wodę, by nad jej powierzchnią wyrósł przepiękny kwiat, który jest jednocześnie owocem. Dodatkowo, kiedy płatki zamykają się w czasie nocy, cały kwiat zamyka się pod powierzchnią wody, a zapach nie jest wyczuwalny, natomiast w ciągu dnia pachnie bardzo intensywnie. Po ponownym rozłożeniu, kwiaty odznaczają się nieskazitelną czystością i nic nie wskazuje na ich nocne przebywanie pod wodą. To wszystko dzięki właściwości nazwanej przez botaników „efektem lotosu”. Specjaliści badający budowę liści tej rośliny, odkryli nieznany dotąd mechanizm umożliwiający ich samooczyszczanie. Superhydrofobowość jest, moim zdaniem, najbardziej niezwykłą jej cechą. Woda nie zwilża liści lotosu, lecz po nich spływa. W wilgotnym środowisku kwiat nie gnije, lecz zachowuje swoje piękno. Z powodu wyżej opisanych właściwości lotos uznawany jest od stuleci za symbol oświecenia, czystości, odrodzenia i naturalnego piękna. Symbolizuje też nadzieję, że cierpienie zawsze może zakończyć się czymś pięknym. Pozwalając, by ograniczające nas przekonania decydowały o naszym życiu cierpimy i nawet sobie tego nie uświadamiamy. „Droga na zewnątrz, poza cierpienie, jest tylko jedna: musimy spojrzeć głęboko w naturę cierpienia. Uciekając od niego, nie mamy z nim żadnych szans. Ono może nas wiele nauczyć. […] Kiedy patrzymy na kwiat lotosu, widzimy błoto. Szczęście jest pewnego rodzaju lotosem. Nie możesz stworzyć szczęścia bez odrobiny cierpienia. […] Coś jest z powodu czegoś innego. Ponieważ jest błoto może być i lotos. Dlatego zamiast unikać cierpienia, trzeba nauczyć się z nim radzić. [6] Według Thich Nhat Hanha „Szczęśliwi nauczyciele zmienią świat. Jeśli nauczyciel ma w sobie dużo szczęścia i miłości może sprawić, że uczniowie też będą szczęśliwi.” Zatem dbajmy o nasz dobrostan, by móc wspierać młodych w ich trosce o nich samych.
Inka Ilasz
Pisze pani do Min Czarnka w WP.Jak zwykle brak merytorycznego zarzutu -czyli nie bo nie .Droga pani od nauczyciela wymaga się więcej .Takie sobie zarzuty przedstawia PO od kilku lat odsunąć PIS od wladzy- ba to ich jedyny program ktory prezentują .Boję się ze pewna grupa nauczycieli to samo prezentuje.I co przyjdzie inny i co będzie lepszy?? a w czym? pewnie w ideologii.