Program szkolny nie zachęca do eksperymentowania. Materiału jest najczęściej za dużo, a eksperymenty wymagają czasu. To nie są gotowe odpowiedzi, które podajemy uczniom do zapamiętania. Decydując się na eksperymentowanie na lekcjach musimy znaleźć czas nie tylko na przeprowadzenie samej próby, ale też na to by uczniowie sami mogli sformułować wnioski. A to, nie oszukujmy się, jest trudne.
Szczególnie na początku, bo dzieci przyzwyczajone są do tego, że nauczyciel mówi jak jest, a nie każe samodzielnie wymyślać twierdzenia. Wydawałoby się więc, że lepiej się skupić na „normalnej” nauce – nauczyciel mówi, co i jak, a uczniowie mu wierzą, zapisują i zapamiętują. Czyż to nie jest bardziej efektywna metoda? Nic bardziej mylnego. Z doświadczenia wynika, że eksperymenty przynosi uczniom dużo większe korzyści. Dlaczego?
Nie każdy uczy się tak samo
Jednym dzieciom łatwo przychodzi zapamiętanie i zrozumienie tego, co powiedział nauczyciel, innym jest znacznie łatwiej, jeśli własnoręcznie sprawdzą, o czym mowa i sami dojdą do jakichś wniosków. Tym drugim też powinniśmy dać szansę. Warto więc poruszać dany temat na kilka sposobów.
Łatwiej zaangażować się w eksperyment niż w wykład
Z różnych powodów. Choćby dlatego, że podczas eksperymentu coś się dzieje, coś musimy zrobić, coś nas zaskakuje… W takich sytuacjach mniejsza jest szansa, że myśli odpłynął gdzieś w nieznane. A jeśli uczeń na czymś się skupi, więcej zapamięta. Tak już zbudowany jest nasz mózg – najłatwiej uczyć nam się tego, co nas interesuje, zaskakuje, budzi emocje. W tej kwestii eksperymenty mają bardzo dużą przewagę nad typowym uzupełnieniem ćwiczeń.
Realne wyniki łatwiej zapamiętać
Jeśli zobaczymy coś na własne oczy, dotkniemy tego, powąchamy, usłyszymy, to dużo szybciej zapada nam to w pamięć, niż gdyby ktoś nam o tym tylko opowiedział. Z resztą – jeśli doświadczymy czegoś wszystkimi zmysłami, szybciej zrozumiemy i przyswoimy sobie nowe pojęcia. Bo czy ktoś jest w stanie wyobrazić sobie dokładnie czym jest morze, jeśli nigdy go nie widział, a my mu tylko opiszemy, jak wygląda i jak się zachowuje? Prawdopodobnie coś sobie wyobrazi, ale na ile jego wyobrażenie będzie zgodne z prawdą – nikt tego nie wie. A rezultatem takiego nie do końca prawdziwego wyobrażenia odnośnie pojęć zawartych w podstawie programowej mogą być późniejsze problemy ze zrozumieniem i zapamiętaniem kolejnych wiadomości, które bazują na dobrym opanowaniu podstaw.
Eksperymenty pokazują, że błędy są potrzebne
Eksperymentując i stawiając kolejne tezy, uczniowie mogą też zrozumieć, że błędy w nauce były, są i będą. Ba – są nawet bardzo potrzebne. Po pierwsze dlatego, że żeby dowiedzieć się, czy coś jest prawdą czy nie, trzeba najpierw coś założyć i nawet jeśli początkowe założenie nie jest słuszne, to przecież w trakcie eksperymentu czegoś się dowiadujemy. Wymyślając nowe tezy i znów próbując, uczymy się dalej i dalej. Przy takim podejściu ciężko o „złą odpowiedź”, tak typową dla szkolnej rzeczywistości. Ucząc dzieci tego, że nie zawsze trzeba od razu wiedzieć, budujemy w nich zdrowe podejście do błędów, co dla wielu z nich może być zbawienne w kwestii samooceny.
Jeśli coś cię zainteresuje, chcesz wiedzieć więcej
To zasada, która często pojawia się podczas eksperymentowania. Uczniowie zaskoczeni wynikiem, chcą sprawdzać dalej, tak jak dziecko, które wrzuca do miski z wodą kolejne rzeczy, żeby sprawdzić, czy to pływa czy tonie. To naturalny odruch. Dzieci, które zobaczą jak soda zmieszana z octem tworzy pianę, zastanawiają się co będzie jeśli zmiesza się sodę z wodą, albo olejem, albo czymkolwiek innym, co mają akurat pod ręką. Wnioski do jakich dochodzą pozwalają im dużo lepiej zrozumieć świat, niż jakikolwiek wykład nauczyciela.
Oczywiście istnieją jeszcze inne powody, dla których warto eksperymentować. Choćby sam widok dziecięcych twarzy, które bardzo obrazowo pokazują, jak poruszająca dla młodych umysłów może być nauka. Ale myślę, że nawet tych pięć argumentów powinno wystarczyć, by przynajmniej czasami poświęcić cenne minuty lekcji właśnie na naukę przez doświadczenia. Dla dobra nauki i dla dobra dzieci.
Aleksandra Jurkowska