Nikt nie potrafi w trafnym opisie zamknąć obecnej sytuacji polskiego nauczyciela i polskiej szkoły. Pomiędzy polityką, a rzeczywistością dnia codziennego w szkole narastafrustracja środowiska oświatowego, irytacja rodziców i przemęczenie uczniów. Wszyscy mamy poczucie, że przegrywamy coś ważnego. Własną przyszłość i względną równowagę. Nie mówiąc już o szerokim porozumieniu wokół tej przyszłości, które moglibyśmy w zgodzie realizować już dzisiaj. A dni mijają.
Mądrość uczy, że jeśli postępuje się zgodnie ze starymi schematami, nie można spodziewać się innych efektów, niż dotychczas. Jeśli zawiodły pewne drogi, trzeba szukać innych. Rok temu żyliśmy emocjami strajkowymi. Niektórzy zastanawiali się, jak je przetrwać, wyjść z nich do przodu, coś budować, czasem prowokować lub zabierać głos w dyskusji. Obecnie wiele osób nadal prowokuje lub zabiera głos w kontrze. Jest żal i zawód, poczucie niespełnienia, rezygnacja i cynizm. Wszyscy jestesmy bardzo wrażliwi na pojęcia, a jednocześnie pełni sprzecznych uczuć. Jakkolwiek, dla nas wszystkich to dyskusja o zmianie. I tutaj pewnie zgadzamy się wszyscy.
Znakomita większość z nas postuluje zmianę głęboką, w wprowadzana na drodze bardzo szerokich konsultacji, z uwzględnieniem wielu aspektów funkcjonowania szkoły: prawnych, organizacyjnych, dydaktycznych, wychowawczych, a nawet światopoglądowych. I niestety nie ma na nią wspólnego pomysłu ani wśród nauczycieli, ani rodziców, a tym bardziej polityków, którzy na to wszystko patrzą dodatkowo przez pryzmat czysto politycznej gry. Jak taka szkoła ma wyglądać? Jak ją wspierać systemowo, jak zorganizować i zaplanować jej pracę? Oto wielka magia kultury szkolnej – każda szkoła, miasto, region będzie miało własną, nieco odrębną wpisującą się jednak w system. I ta różnorodność, którą należałoby właśnie systemowo wspierać, rozwijać i szanować może być z powodzeniem wydyskutowana, czego fenomenalnym dowodem były Narady Obywatelskie o Edukacji – NOoE. I ich owoce.
Żadne komunikaty prasowe, narzucona z góry narracja, kolejne polemiki i dyskusje przy zielonym stoliku nie zmienią faktów. Nasz system edukacji potrzebuje pilnej rozmowy rządu z samorządem na temat finansowania oświaty, rozmowy z nauczycielami o ich pozycji i statusie społecznym, wymaganiach, jakie się im ostatecznie stawia oraz o uczciwych zasadach wynagradzania tak odpowiedzialnej profesji. Potrzebuje rozmowy rodziców, uczniów i nauczycieli o tym, jak w dzisiejszym świecie będziemy pomagać wspólnie młodym wejść w życie i nie rozbić się psychicznie o pierwszą ścianę.
W 1997 roku profesor Bogusław Śliwerski, zaproponował skuteczną terapię na jedną z naszych największych obecnie bolączek – niskie poczucie prestiżu w zawodzie nauczyciela. Tym rozwiązaniem miała być Izba Nauczycielska. Pierwszy artykuł Ustawy zawierał tylko cztery punkty:
1. Tworzy się Samorząd Nauczycieli, zwany dalej Samorządem.
2. Ilekroć w ustawie jest mowa o nauczycielach, należy przez to rozumieć pracowników pedagogicznych we wszystkich typach szkół, placówek oświatowo-wychowawczych i opiekuńczych zarówno publicznych jak i niepublicznych.
3. Samorząd jest niezależny w wykonywaniu swoich zadań i podlega tylko przepisom ustawy.
4. Jednostkami organizacyjnymi samorządu posiadającymi osobowość prawną są Krajowa Izba Nauczycielska i regionalne izby nauczycielskie.
Myśl Profesora Śliwerskiego jest bardzo bliska ideom Ja, Nauczyciel. Poprzez równoległe funkcjonowanie ruchu, fundacji i związku zawodowego, dążymy do zmian (przedstawionych w 21 postulatach Ja, Nauczyciel) różnymi drogami, w sposób taki, na jaki pozwala prawo osobom fizycznym, organizacjom pozarządowym i związkom zawodowym. System dziś obejmuje kwestie formalne, merytoryczne, strukturalne, pracownicze. Jeśli chcemy zmiany, to musimy działać na różnych polach i tworzyć skuteczne koalicje. W tym rozumiem profesora Śliwerskiego, który krytykuje powstanie kolejnego związku, jak i stanowisko ZNP, który przestrzega przed Samorządem Nauczycieli.
My uważamy, że dyskusja o Izbie jest nam wszystkim potrzebna, a jej powstanie nieuniknione. Dla podniesienia prestiżu naszego zawodu wręcz niezbędne. Czekam z ciekawością na głosy, które będą bronić poglądów, że nie należy o tym głośno mówić, nie w tej sytuacji, nie z tą, czy tamtą władzą.
Czyli znów nie robić nic? Dlaczego?
Jestem także ciekawy, jak wyglądałaby kondycja naszego zawodu, gdyby ta ustawa weszła w życie w tamtym czasie.
Więcej na temat Izby Nauczycielskiej
Marcin Korczyc
Ja, Nauczyciel
Niestety, jestem mocno sceptyczna co do sprawy zmian na lepsze w szkolnictwie muzycznym. Szczerze mówiąc, że nie mam żadnej nadziei, że „coś się ruszy”. Pracuje jako nauczycielka w szkole muzycznej od wielu lat,
i niestety wszelkie zmiany jakie pamiętam nie szły ku lepszemu, tylko ku gorszemu. Ogólnie mam wrażenie,
i nie jest to tylko moja opinia, że szkolnictwo artystyczne, generujące ogromne koszty z budżetu, jest nie na rękę rządzącym, i najlepiej byłoby je możliwie najbardziej ograniczyć. Temu celowi mają służyć „przesławne” testy CEA,
które w rzeczywistości nie służą podnoszeniu poziomu, lecz są powodem ogromnego stresu zarówno u uczniów jak i nauczycieli. W rezultacie wielu uczniów rezygnuje z nauki nie dając rady podołać obciążeniom psychicznym.
Poziom absurdów z jakimi musi mierzyć się z swojej pracy szary nauczyciel, przekracza wyobrażenie. , biurokracja „zwala z nóg”. Jednego roku musieliśmy wypełniać 3 dzienniki na raz: 2 papierowe i 1 elektroniczny.Przymusza się nas do wypełniania zupełnie nieprzebnych dokumentow, zbierania podpisów, etc….
Mogłabym wiele napisać o naszej szarej rzeczywistości, ale nie starczy miejsca do opisania wszystkich absurdalnych spraw. Jeśli nic się nie zmieni w ogólnym systemie oświaty, to niestety w niedługim czasie czeka nas prawdziwa zapaść. Współczuję młodym koleżankom i kolegom rozpoczynającym pracę, oj, nie będą mieli lekko. Pandemia korona wirusa pogłębi jeszcze istniejące problemy. Być może zbyt czarno widzę rzeczywistość, ale jakoś daleka jestem od optymizmu. Niemniej życzę wszystkim, żeby jednak” coś drgneło”.