Tak się zastanawiam, czy tym, którzy nie strajkowali trzy lata temu jest teraz choć trochę wstyd?! A ci, którzy wówczas jęczeli, że strajkując stracą, czy dziś widzą, że obecnie każdego miesiąca ich pensja będzie obcinana z każdej możliwej i niemożliwej strony?!
A Siłaczki, płci wszelakiej, które dla „dobra dzieci” biegły do ławek, a potem leciały jak na skrzydłach do komisji sprawdzających egzaminy, czy obecnie dostrzegają, że to też był strzał w kolano?! Czy kiedyś w końcu nauczyciele i nauczycielki dostrzegą, że zatykając dziury w tym tonącym statku swoimi prywatnymi pieniędzmi, czasem, kreatywnością, a wreszcie samym sobą wyraźnie dają znać rządowi (każdemu kolejnemu od lat!), że nie muszą nam nic dawać, bo i tak damy radę?! I to wcale nie jest powód do dumy, tylko do smutnej refleksji nad naszą kondycją psychiczną. Tak, kondycją psychiczną, by nie powiedzieć zdrowiem psychicznym. A może należałoby? Żaden normalny, wolny, wykształcony człowiek przez lata nie godzi się na takie traktowanie! A my owszem. Dlaczego?
Polski Ład zabrał nam pieniądze. Że tak będzie, moja szkolna księgowa mówiła od jakiegoś czasu, wielu specjalistów od miesięcy przestrzegało o tym w mediach od początku tego projektu i teraz, gdy słowo stało się mniejszą pensją wystarczyło, by Premier powiedział, że nam zwrócą. Wielu odetchnęło z ulgą. I już pojawiły się na forum pytania, w której szkole wypłacili? A wiecie, że w rozliczeniu trzeba będzie te pieniądze oddać? Bo to nie jest błąd, tylko celowe działanie, ale przez rok nauczyciele będą pokornie pracować ciesząc się, że chociaż nie zyskali, to przynajmniej nie stracili…
A dlaczego wszystko czarne(k) jest?
A co z „Lex Czarnek”? Ano jak zwykle. My sobie wywijamy szabelką, krzyczymy na forach, straszymy odejściem, a rząd robi swoje. Bo może. Bo na to pozwalamy, od lat. Nie zostało mi wiele lat do emerytury, ale z drugiej strony skoro zdążę jeszcze skończyć w tym czasie studia pięcioletnie i chwilę popracować, to może i dużo, więc to robię. Nie czekam, aż kiedyś będzie normalnie. Nie będzie! Skoro przez tyle lat nie było, to nie stanie się cud!
Nie jestem naiwna. Nie wierzę, że następna ekipa, z jakiejkolwiek strony by nie przyszła, zmieni coś na tyle, bym zdążyła to odczuć, choćby w portfelu. Dziur wszędzie jest tak dużo, że po kolejnych wyborach (a obecnie rządzący ciągle na prowadzeniu w sondażach poparcia) na pewno szkolnictwo i nauczyciele nie będą na szczycie listy potrzeb. Nie oszukujmy się. Znajdą się wśród nas tacy, którzy w tych 30 godzinach, za najniższą krajową , albo niewiele więcej idealnie się odnajdą. Jeszcze na Zieloną Szkołę pojadą. Bo właściwie tych 8 godzin, to jakaś jedna w tygodniu noc w przedszkolu, kino nocą w szkole, albo dwudniowa wycieczka. A jakby tak zabrać raz w miesiącu dzieci na wycieczkę na cały weekend, to wyrobimy te dodatkowe godziny, czy jeszcze nie?
Zobaczcie jak jest pięknie… I wycieczki w czasie pracy mamy i wywiadówki, konsultacji, pikniki, gazetki, kiermasze i wymieniać mi się nie chce, bo zaczynam czuć pogardę do samej siebie, że wybrałam ten zawód. Dlatego lepiej nie będzie, bo ci, którym jeszcze się chce pracują na rezerwie, ci, którzy mają jeszcze siłę i wiarę w siebie odchodzą naprawdę, a nie tylko co roku to zapowiadają, a reszta jakoś da radę, bo nasza misja jest wiecznie w nas…
Beata Wermińska