Kiedy jest czas na pisanie książki? Ile może być literackiej rzeczywistości, a ile fikcji w tak pasjonującej, ale i smutnej opowieści? „Ostatnie 100 dni mojego życia” Daniela Stochaja to wyjątkowa pozycja. To książka mężczyzny, który wiele lat temu był jednym z moich uczniów.
M.K: Nigdy bym nie pomyślał, że po latach znajdziesz w sobie talent, siłę i tak dobre pióro. Przyznaję, że nie zapamiętałem Cię tak. „Ostatnie 100 dni mojego życia” to mocny tytuł, ponieważ właśnie taka jest Twoja książka. Czy ta opowieść to terapia?
D.S: Zdecydowanie. Depresja była najpotężniejszą bitwą w moim dotyczasowym życiu. Chciałem wylać żal z siebie po próbie samobójczej. Wiem, że bardzo mi to pomogło wybaczyć innym i sobie. To takie sprawy, których nie rozumiałem przez lata. Napisanie tej książki poniekąd pozwoliło mi dorosnąć i z chłopca stać się facetem. Duże wyzwanie emocjonalne dla mnie, ale było warto. Dziś wiem, jak rozmawiać, aby pomagać. Prawdziwą mądrość zyskuje się, doświadczając czegoś na własnej skórze, dlatego kto bardziej może pomagać niż ktoś, kto przeżył dokładnie to samo?
M.K: A jak się czujesz, kiedy Twój nauczyciel odpytuje Cię z Twojej własnej książki?
D.S: Jak się czuję? Hmm, teraz już mnie nic się zaskoczy.
Ok. Opowiedz, co autor chciał nam przez to wszystko powiedzieć? Dlaczego trzeba było napisać o depresji?
D.S: Napisałem o tym, bo każdego dnia chciałem ze sobą skończyć. Chciałem, żeby ktoś mnie uratował, bo nie mogłem sam ze sobą wytrzymać. Rodzina sugerowała, że jestem leniem, znajomi kazali się wziąć w garść, miałem wrażenie, że ich słowa coraz bardziej ciągną mnie w dół. Bałem się mówić o tym, co mi jest i co czuję, nie chciałem być odrzucany przez wszystkich, którzy byli dla mnie ważni. To choroba naszych czasów, każdy w swoim życiu przechodzi trudny moment, ale depresja to gorsze życie, dni, miesiące, lata. W książce napisałem to, o czym bałem się powiedzieć przez lata bliskim mi ludziom. Wiem,ilu ludzi walczy z depresją, jaka to podstępna żmija i jak wiele trzeba znaleźć w sobie odwagi i siły, aby poprosić o pomoc. Chcę swoim przykładem pokazywać, że można wstać z łóżka i żyć normalnie, nawet wtedy, gdy życie wydaje się nie do zniesienia.
Polska ma jeden z najwyższych współczynników samobójstw wśród młodych ludzi. Problemom próbuje zaradzić zaledwie kilkuset lekarzy specjalistów w skali kraju. Co o tym myślisz?

D.S: To prawda, być może właśnie dlatego trzeba było napisać tę książkę. Chciałem w dość dosadny sposób pokazać, jak to wygląda od wewnątrz. Uśmiechałem się, udawałem ważniaka, a tak naprawdę w środku mną rzucało. Miałem trudny dom, pod każdym względem, ale nie mówiłem o tym nikomu jako dziecko. Dziś wiem, że dzieciństwo jest podwaliną naszego dorosłego życia. Wolałem odebrać sobie życie, zamiast poprosić rodziców o pomoc. Wiedziałem, że zostanę odrzucony, więc nawet nie podejmowałem próby rozmowy. Ukojenie dawały mi przelotne znajomości. Ciężko jest trafić na dobrego specjalistę. Sam miałem z tym ogromny kłopot. Miałem wrażenie, że wykorzystałem wszelkie możliwości leczenia. Na szczęście, udało mi się znaleźć lekarza, dzięki któremu zacząłem terapię. Zbierałem się do tego 4 lata. Wstyd jest tym, co blokuje nas przed pójściem do psychiatry, boimy się łatki „chorego psychola”. Polska to trudna społeczność, nawet w XXI wieku trudno ludziom pojąć, że depresja to naprawdę choroba. Zamiast rozglądać się uważnie i pomagać swoim dzieciakom, znajomym, rodzinie, swoim gadaniem jeszcze bardziej pchają ich ku tragedii.
Nie ma żadnej drogi do szczęścia. To szczęście jest drogą – zgodzisz się z tym?
D.S: W pewnym sensie tak. Szczęście to dla mnie trudne pojęcie, bo nie umiem go zdefiniować. Jeśli nic nie ma sensu dla danego człowieka, to trudno mu odnaleźć szczęście w czymkolwiek. Wyznaję zasadę, że nie ma takiego leku, który mógłby nadać życiu sens, musimy go odnaleźć w sobie. Często musimy przejść przez coś bardzo złego i być doświadczanym przez ciężkie sytuacje, aby zacząć doceniać proste małe rzeczy, które właśnie wtedy wydają nam się szczęściem.
M.K: Jak wyglądały prace nad książką, co jest większym wyzwaniem: znalezienie wydawcy czy samo pisanie?
D.S: Książkę pisałem dość długo, dlatego, że była ona dla mnie sporym wyzwaniem w sensie emocjonalnym. Napisanie jej okazało się być najprostszą rzeczą, schody zaczęły się, gdy musiałem zmierzyć się z wymaganiami wydawnictwa, które chciało wydać moja książkę. Finalnie książkę zdecydowałem wydać sam, co uważam za dobrą decyzję, gdyż długo do niej dojrzewałem. Jest ona bardzo prywatna, ale jakże potrzebna w czasach, gdy tak mało ludzi ma odwagę mówić o swoich trudnych przeżyciach otwarcie.
„Wiecie, miałem depresję. Nikomu o tym nie mówiłem. Sam musiałem podjąć wysiłek, by zawalczyć o swoje szczęście. Teraz wiem, że każdy dzień jest cenny! Nieważne, co ci się przydarzy w życiu, jesteś w stanie to pokonać! Życie jest warte przeżycia. Przytul kogoś, jeśli myślisz, że właśnie cierpi. Być może nie będzie jutra, trzeba więc zacząć żyć już dziś! I dziękuj Bogu za każdy dzień!”
Daniel przez wiele lat zmagał się z chorobą naszej cywilizacji, jaką jest depresja. W trudnym czasie poznał ludzi, dzięki którym udało mu się o siebie zawalczyć i poniekąd wygrać. Książka jest szalenie prawdziwa i być może dlatego tak wielu ludzi na nią czekało. To opowieść o chorobie, o rozpaczliwym poszukiwaniu wsparcia i zrozumienia, o trudnych relacjach z rodziną, o Bogu i nawróceniu. To dowód na to, że czasami trzeba przejść przez coś bardzo trudnego, aby móc docenić to, co tak naprawdę jest w życiu ważne.
Marcin Korczyc
ZOBACZ TAKŻE:
Właśnie dziś otrzymałam Twoją książkę Danielu….w związku z tym, ze jestem poza granicą Polski jutro osobiście ją odbiorę…bardzo !..z wielkim wyczekiwaniem i niecierpliwością ,, popycham,, czas ,aby moc trzymać ją już w rękach…. podświadomość mówi mi , że będzię dla mnie ona perłą wśród książek…..z szacunkiem do Twojej osoby…jeszcze raz bardzo dziękuję ❤️Z życzeniami samych ,już pogodnych tylko dni w życiu!?
Halo, mieszkam w Niemczech, jak mogę I gdzie zamówić tą książkę?
Serdecznie Pozdrawiam Mariusz
Jesteś wspaniałym człowiekiem, masz w sobie siłę, jaką ma mało kto. Nie zmarnuj szansy jaką dostałeś od losu, szansa jedna ma milion. Jestem bardzo ciekawa tej książki, ale mądrość przez Ciebie przemawia Danielu… jestem pełna podziwu.
Piękne słowa ….Daniel jestem bardzo szczęśliwa że ktoś odważył się napisać o tym książkę i mam nadzieję że da ona do myślenia nie tylko młodym osobom ale także rodzicom