Papieża spotkałam raz, w drodze na uczelnię w Krakowie. Odbywała się właśnie rekrutacja na studia i chciałam sprawdzić wyniki. Spieszyłam się, by zdążyć na pociąg powrotny. Patrzę, droga zablokowana. Byłam już blisko, a tu taki pech. Kompletnie zapomniałam, że Jan Paweł II miał przyjechać, byłam w ferworze zdawania egzaminów. Zastanawiałam się jak przejść, aż tu zza zakrętu wyjeżdżają motory, samochody i papamobile. Stanęłam jak wryta. Poza mną nie było tam nikogo.

Zbliżał się, kierując swój wzrok na mnie, ja patrzyłam na niego. Trwało to pewnie chwilę, ale w tamtym momencie wydawało mi się, że wszystko dzieje się w zwolnionym tempie jak w filmie.  W końcu zniknął w oddali. Przepełnił mnie niewiarygodny spokój, pamiętam to uczucie do dzisiaj. Na pociąg nie zdążyłam.

Nie pamiętam, co robiłam o 21.37 wiele lat później. Zakodowałam, wieczorne czuwania przed Zamkiem w Poznaniu, tłumy ludzi towarzyszących w modlitwie, gdy odchodził. Mówiło się, że cierpi. O co wtedy się modlono? O uleczenie? O dobrą śmierć?

5.02 w Teatrze Polskim w Poznaniu odbyła się premiera spektaklu „Śmierć Jana Pawła II” w reż. Jakuba Skrzywanka. Scenariusz powstał na podstawie tekstów raportów medycznych i konsultacji z osobami pracującymi w ośrodkach medycyny paliatywnej, między innymi z dr Michałem Błochem, lekarzem, pediatrą, pracującym w hospicjum.

Główny bohater, grany przez Michała Kaletę, ubrany w białe papieskie szaty siedzi tyłem na scenie, widać jednak jak drżącymi rękami przesuwa paciorki różańca. Jest łóżko szpitalne, na którym w dalszej części spektaklu rozegra się dramat, aparatura medyczna, telewizor, szafka z lampką nocną, a wszystko to w metalowej konstrukcji przypominającej szkielet kopuły świątynnej.

Na ekranach wyświetlone są słowa Jana Pawła II  zawarte w „Evangelium vitae” z 1995 r.: „Od eutanazji należy odróżnić decyzję o rezygnacji z tak zwanej uporczywej terapii, to znaczy z pewnych zabiegów medycznych, które przestały być adekwatne do realnej sytuacji chorego, ponieważ nie są już współmierne do rezultatów, jakich można by oczekiwać, lub też są zbyt uciążliwe dla samego chorego i dla jego rodziny.”

Spektakl przerywany jest filmami, na których mieszkańcy i mieszkanki Poznania w różnym wieku wspominają dzień śmierci papieża. Dla młodych jest nic nie znaczącym bohaterem memów, dla starszych nadal świętością.

W pierwszej części towarzyszymy papieżowi w umieraniu. Śmierć nie jest tu uduchowiona, mistyczna. Jan Paweł II charczy, krztusi się, nie może się wysłowić, pluje. Aktor grający główną rolę nie wypowiada ani jednego słowa. Jego zadanie sceniczne polega bardziej na poddaniu się aktywnościom pozostałych aktorów. Przedstawione na scenie działania w momencie odchodzenia, przewijanie, podłączanie aparatury, podawanie jedzenia, pomoc w ułożeniu się do łóżka –  to czynności, które uświadamiają fakt, że wszyscy jesteśmy ludźmi, wszyscy załatwiamy swoje potrzeby fizjologiczne, obojętnie jak wysoko w jakiejś hierarchii jesteśmy postawieni. W momencie śmierci jesteśmy zdani na innych.

Wstyd, to uczucie, które towarzyszy nam w wielu sytuacjach. Obawiamy się reakcji osób w sytuacji, gdy nasze ciało zacznie dowodzić, że nie panuje nad fizjologią. Sprawy oczywiste nie mają racji bytu, gdyż nie pasują do koncepcji pięknego, idealnego, nieskazitelnego świata.  Czy ten moment różni zwykłego śmiertelnika od osoby uznawanej za świętą? Czy możemy uznać, że nawet osoba uduchowiona ma ciało? Stosunek bohaterów do umierającego papieża pokazany jest poprzez drobne gesty: spojrzenia, przełykanie śliny, odwracanie głowy czy całej postaci.

„Śmierć Jana Pawła II”, zdj. Magda Hueckel

W czasie, gdy papież umiera pojawiają się biskupi, którzy próbują przed jego śmiercią załatwić kilka spraw wielkiej wagi. Trzeba zdążyć poświęcić korony do obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, więc kardynał Dziwisz (Andrzej Szubski) próbuje w ręce umierającego włożyć tekst błogosławieństwa, potem kropidło, jednak chory nie jest w stanie ich utrzymać. To moment, który wiele mówi o nas, o nie przyjmowaniu do wiadomości, o braku pozwolenia, o presji, którą żyjący próbują wywrzeć na umierającym. Ta scena pokazuje, jak mało w nas wrażliwości, że brakuje nam wiedzy i doświadczenia, jak się zachować. Kiedy można odpuścić, kiedy można zrezygnować z roli, którą pełnimy, choćby papieża. Co to znaczy godnie umrzeć? W jaki sposób przygotować się do śmierci? Kto będzie obecny, gdy będę umierać? Jak świadkowie zareagują na moje odchodzenie? Pozwolą odejść czy będą próbowali zatrzymywać? Pytania w mojej głowie się mnożyły. Nie łatwo jest towarzyszyć osobie w umieraniu, ale restrykcje niepozwalające na odwiedziny osób w pandemii w szpitalach przyniosły równie wiele bólu i cierpienia. Jak sobie z tym radzą osoby, którym nie dane było pożegnać umierających w szpitalu? Jak wyglądała śmierć w przepełnionych szpitalach podczas pandemii bez możliwości kontaktu bezpośredniego z bliskimi? Jak radzić sobie ze stratą, jak żyć z dręczącymi pytaniami?  Gdzie szukać odpowiedzi?

W końcu wybija 21.37. Stanisław Dziwisz mocnym głosem intonuje hymn dziękczynny „Te Deum”, do którego po chwili dołączają pozostali obecni. Bardzo poruszający moment, po którym od razu rozpoczynają wielogodzinne rytuały związane z przygotowywaniem ciała do wystawienia na pokaz. Stosunek żyjących do martwego ciała może być różny. Domagamy się, by traktować je z szacunkiem i godnością. Nie mamy jednak pewności, czy z naszymi bliskimi nie obchodzą się tak jak tanatokosmetolożka (KorneliaTrawkowska) z ciałem papieża. Wypieramy myśl, że w zakładzie pogrzebowym pracownicy ubierają zwłoki, malują twarz zmarłej czy zmarłego przy akompaniamencie rozrywkowej muzyki.  I dopiero w momencie wystawienia ciała na katafalku rozpoczyna się teatr. Widzowie zostają zaproszeni do interakcji. Mogą wejść na scenę i pożegnać papieża, włączyć się w śpiewane pieśni, zrobić zdjęcie, a po wyjściu zakupić pamiątki w foyer. Kościół jako instytucja skupia się na tym, co pozorne, a wierni za tym podążają. Przestrzenią, w której można rozmawiać o przemijaniu i sprawach ostatecznych stała się scena Teatru Polskiego w Poznaniu. Spektakl rozpoczyna dyskusję, kto powinien zająć się oswajaniem trudnego tematu, jakim są umieranie, śmierć, żałoba. Jak i od kogo nauczyć się towarzyszenia w umieraniu? Skąd czerpać wiedzę na ten temat? Jak pomóc osobie umierającej odejść? Co mogłam/em zrobić lepiej? Po czym rozpoznać, że to ten moment?  Czego nie robić? Gdzie można by się tego dowiedzieć?

Co jest przemilczane? 

Na te pytania usłyszałam odpowiedź podczas spotkania „Jak (nie) umiera się w Polsce” towarzyszącemu premierze. Odbyło się ono w ramach Stanów Skupienia, których celem jest wyposażenie widzów w narzędzia pozwalające na pełniejszy odbiór spektaklu, ale też była to okazja do dialogu między twórcami i odbiorcami sztuki. Gośćmi spotkania, które prowadził Andrzej Błażewicz byli: Anja Franczak – założycielka Instytutu Dobrej Śmierci oraz Michał Błoch – konsultant medyczny w procesie pracy przy Śmierci Jana Pawła II, lekarz pracujący w domowym Hospicjum dla Dzieci Dolnego Śląska „Formuła dobra” i do niego też należy pierwsza wypowiedź.

Kilka pokoleń wcześniej ludzie wiedzieli, jak wygląda umieranie, byli z tym tematem oswojeni. Teraz chcielibyśmy śmierć wypchnąć z otoczenia, więc wypieramy ją i spychamy do systemu ochrony zdrowia. W latach 70-tych zaczął się stopniowo zwiększać procent ludzi umierających w szpitalu. Często myślimy, że nie jesteśmy w stanie zająć się umierającą osobą, co wynika z braku edukacji. Teraz śmierć jest osadzona w systemie ochrony zdrowia, a ponieważ jest on niewydolny, nie funkcjonuje też dobrze system opieki nad umierającymi dorosłymi. Pacjenci często nie doczekują pomocy. W pewnym sensie wszyscy jesteśmy swoimi towarzyszami w żałobie, więc śmierć to temat, którym powinny zajmować się zwykłe osoby a nie specjaliści. Z tego względu w Danii czy Niemczech odbywają się kursy ostatniej pomocy. Przychodzą na nie osoby, które chcą wiedzieć, co je czeka, ci, których ktoś bliski umiera i zwyczajni ludzie, którzy chcą być po prostu świadomi.  Poznaje się tu podstawowe informacje dotyczące umierania. Wiedza może zmniejszyć lęk. Pandemia z covidowymi restrykcjami zakazującymi odwiedzin, ograniczającymi obecność osób na pogrzebie, pokazała, że niemożność towarzyszenia umierającym to dla wielu traumatyczne przeżycie.

Ponadto dr Michał Błoch podkreślił, że należy w końcu dostrzec i docenić opiekuna. Nie dość, że rodzice dzieci nieuleczalnie chorych przeżywają żałobę dwa razy.  Największym problemem, jaki mają, np. rodzice dzieci z niepełnosprawnością jest to, że nie mają prawa funkcjonować na rynku zawodowym. Każda forma zarobku dla nich jest nielegalna. Więc nie do końca jest tak, że w obliczu śmierci jesteśmy równi. Ważne są uwarunkowania ekonomiczne.  Osoby po stracie dziecka nie mogą liczyć na pomoc psychologiczną ze środków NFZ, z której to pomocy mogą korzystać w trakcie leczenia. Fundacja, w której pracuje, przeznacza część środków właśnie na ten cel.

Anja Franczak mówiła o funkcjonowaniu hospicjów stacjonarnych w Niemczech. Stanowią one dla niej miejsce wolności. Sale wyglądają jak w domu, nie ma zbyt wielu reguł. Można spać do 11.00, jeśli się chce, napić kieliszek wina, czy zjeść coś słodkiego mimo nałożonej diety. Opiekunowie pozwalają na to w przekonaniu, że są to ostatnie dni pensjonariuszy. W Polsce nie spotkała się z takim podejściem, u nas na pierwszym miejscu jest system i jego sprawne funkcjonowanie. Samopoczucie pacjenta jest na drugim miejscu.

Nie róbmy ze śmierci tematu tabu

Edukacja może pomóc w zmianie podejścia do śmierci. „Człowiek jako jedyny jest świadomy swojej śmiertelności. Zwyczajowo unikamy dyskusji na temat śmierci. Tabuizacją jeszcze bardziej obejmujemy dzieci. Dzieci z jednej strony są chronione przed jakąkolwiek refleksją na temat śmierci a z drugiej zalewają je obrazy śmierci z filmów i gier komputerowych. Pomiędzy chroniącym milczeniem a wynaturzonym obrazem śmierci prezentowanym przez współczesną kulturę powinno pojawić się źródło, w którym znajdzie się odpowiedź na pytania egzystencjalne dzieci i młodzieży.”[1]

Magda Hueckel

Gdzie mogę zdobyć wiedzę, kto może mi pomóc w doświadczaniu przemijania? Instytut Dobrej Śmierci to interdyscyplinarny kolektyw siedemdziesięciu osób, które mają styczność z tematem umierania z różnych stron. Organizują warsztaty, debaty, spotkania, wydają publikacje. Tu można zdobyć także wiele porad. Dr Michał Błoch prowadzi warsztaty, gdy była taka wola i możliwość, także w szkołach. Zapoznawał odbiorców z tematami chorowania, umierania, działania hospicjum. Podczas szkoleń wyposaża rodziny z dziećmi, które wychodzą ze szpitala w narzędzia, jak radzić sobie z mogącymi się pojawić problemami. Tworzone są w przestrzeniach onlinowych spotkania Death Cafe,  prowadzi je np. Pracownia Psychologiczna Czas na zmiany  oraz Sprawy Ostateczne. Można na nich przy kawie porozmawiać i posłuchać o śmierci. Z drugiej strony o żałobie krąży wiele mitów, np. teoria pięciu faz, pochodząca z lat 60-tych. W mediach i na uczelniach jest ona nadal przekazywana, choć nie ma ona racji bytu. Co można zrobić, by potraktowano nas zgodnie z własną wolą, gdy stracimy przytomność i nie będziemy mogli podjąć żadnej decyzji? Znacie termin testament życia lub oświadczenie woli pro futuro? To właśnie oświadczenie woli pacjenta/pacjentki, na wypadek utraty przytomności, dotyczące zakresu leczenia. Dzięki temu możemy wyrazić zgodę lub odmówić korzystania z metod, które nie są zgodne naszą wolą. Niestety w Polsce nadal nie funkcjonuje, więc gdy stracimy przytomność, jesteśmy skazani na przekonania, myślenie i działanie białego personelu. W wielu krajach można powołać pełnomocnika medycznego, w którego ręce można oddać wszystkie decyzje związane z momentem odejścia.

Jak naprawdę wygląda umieranie?

Uczestniczenie w umieraniu jest jednocześnie stratą i zyskiem.  Anja Franczak twierdzi, że w procesie umierania jest wiele mądrości. Przestajemy jeść kilka tygodni przed śmiercią. Jedzenie możemy interpretować jako inwestycję w przyszłość. Osoba nie je, ponieważ tej przyszłości już przed sobą nie widzi. W ten sposób wyraża zgodę na naturalny przebieg umierania. Odchodząca osoba wycofuje się ze świata, słabną jej zainteresowania polityką, potem dalszymi znajomymi, zamyka się w coraz mniejszych kręgach, odwrotnie niż to miało miejsce, gdy była dzieckiem i kiedy te kręgi się poszerzały. Może pojawić się na nowo fascynacja własnym ciałem, np. przyglądanie się rękom. Często umierającym towarzyszy odmienny stan świadomości. Pojawia się symboliczny język w rozmowach, wydaje im się, że kogoś widzą, z kimś rozmawiają. W tej sytuacji niekoniecznie musimy od razu zaprzeczać. Medycznymi objawami tego, że ktoś umiera może być charkot, głębsza zmarszczka na nosie czy wychładzanie kończyn.

Gdy ktoś bliski umiera, możemy skupić się na byciu z tą osobą, a nie na wykresie pokazywanym na aparaturze. Możemy trzymać ją za rękę, mówić, bo słuch jest sprawny do samego końca. Pamiętajmy jednak, że słowa mają ogromną moc i np. „Nie rób mi tego”, „nie dziś” to zwroty przedłużające agonię. Zamiast nich możemy wyrazić wdzięczność, przeprosić, zapewnić o miłości, powiedzieć, co po tej osobie zostaje. Jeśli lubiła ona jeść lody cytrynowe, możemy powiedzieć jej, że od czasu do czasu też będziemy je jedli, by przypomnieć sobie o niej.

Brawa dla Teatru Polskiego za wspaniały pomysł, jakim są Stany Skupienia. Możliwość dialogu z twórcami to doświadczenie umożliwiające pełniejsze zrozumienie dzieła. Cieszy mnie, że na tematy niepopularne w szkole, niechciane, zamiatane pod dywan będzie można dyskutować w świątyni Melpomeny. Dziękuję Teatrowi Polskiemu, artystom za przejmujące przedstawienie oraz Anji Franczak i dr. Michałowi Błochowi za otwartą rozmowę, wrażliwość, wiedzę. Dzięki Wam przekonałam się, że nawet jeśli śmierć jest źle obecna w naszym życiu, to można ją próbować oswoić. Spektakl polecany jest dla widzów, którzy ukończyli 16 lat.

Justyna (Inka) Ilasz

[1] Justyna Sztobryn-Bochomulska, Uniwersytet Łódzki, (Nie)obecność kategorii śmierci w edukacji dzieci – głos w dyskusji w: Przegląd Pedagogiczny (Bydgoszcz). 2017, nr 2, s. 153-164

Reżyseria Jakub Skrzywanek
Scenariusz Jakub Skrzywanek, Paweł Dobrowolski
Dramaturgia Paweł Dobrowolski
Muzyka Karol Nepelski
Scenografia i światła Agata Skwarczyńska
Kostiumy Paula Grocholska
Choreografia Agnieszka Kryst
Wideo Rafał Paradowski, Liubov Gorobiuk
Premiera 05-02-2022
Scena: Duża Scena
Czas trwania 100 min.
Obsada
Mariusz Adamski Pielęgniarz Massimiliano
Alan Al-Murtatha Balsamista
Piotr B. Dąbrowski II sekretarz papieża Mieczysław Mokrzycki
Michał Kaleta Jan Paweł II
Wojciech Kalwat kardynał kamerling E. Martinez Somalo
Piotr Kaźmierczak dr Renato Buzzonetti
Barbara Krasińska Siostra Tobiana Sobótka
Jakub Papuga mistrz ceremonii papieskich abp. P. Marini
Monika Roszko Siostra Eufrozyna Rumian
Andrzej Szubski Sekretarz papieża Stanisław Dziwisz
Kornelia TrawkowskaTanatokosmetolożka
Bogdan Żyłkowski kardynał kamerling E. Martinez Somalo

Dodaj komentarz

Verified by MonsterInsights