Pamiętacie jeszcze te czasy, kiedy włączało się radio o określonej porze, żeby wysłuchać ulubionej audycji? Moja rodzina darzyła sympatią „Blubry starego Marycha”. Dużo później, słuchałam „Siesty” Marcina Kydryńskiego do momentu, gdy w trójce zaczęły dziać się dziwne rzeczy. A potem przyszedł pierwszy lockdown. Był to dla mnie, jak zapewne i dla wielu z Was, bardzo intensywny czas.
Brałam udział w wielu webinarach, otwartych wykładach. Jednym z nich był warsztat prowadzony przez Jarosława Marka Spychałę. Sposób opowiadania, łączenia wątków filozoficznych z literackimi, szczególnie utkwiły mi w pamięci. Szukałam informacji o autorze i trafiłam na jego profil. I tu znalazłam coś, co pozwalało mi hamować, choć na krótki czas – na poranne audycje „Kultura wstawania”. Nie zawsze słuchałam ich na żywo, (wspaniała jest jednak możliwość ponownego odtwarzania), ale za to zawsze przy śniadaniu – w towarzystwie mojej ośmioletniej wówczas córki. Parzyłam kawę i słuchałam. Pamiętam jeszcze oświetlony promieniami słońca stół. I dobry nastrój, w który mnie te opowieści wprowadzały. To były nasze filozoficzne śniadania. Widząc zainteresowanie córki, zaprosiłam autora na moją lekcję, była okazja, żeby porozmawiać.
Było mi mało. Zamówiłam książkę. Gdy kurier położył przesyłkę na wycieraczce, ogromnie się zdziwiłam wielkością, jej format – 26,5 * 20,5 cm. Swoje ważyła. 1475 g. Patrząc na jej zdjęcia zamieszczone w internecie, myślałam, że będzie miała wielkość zeszytu. Nie spodziewałam się tylu ilustracji. Na czarno-białej okładce znajdowało się zdjęcie wysmarowanego czarną mazią autora, oświetlonego z góry, w zbroi, groźnie spoglądającego na czytelnika. Daleko mu do nieporadnego, bujającego w obłokach stereotypu filozofa. To rebeliant, może wódz. Ma moc. Myślę, że autor świetnie się bawił na planie.
Lektura obowiązkowa?
Idea napisania tej swoistej biblii filozofów (biblia philosophorum) zrodziła się w 1999 roku, a konkretne prace nad książką rozpoczęły się w roku 2015. Skład pierwszego wydania polskiego trwał do 2018 r. Znajdziemy w nim tylko część tekstu, całość w wersji manuskryptu zawierała ponad 1000 stron. Tak obszernego tekstu nie udało się zmieścić, wersja polska liczy prawie 400 stron, więc konieczne były „cięcia”. Książka ma charakter popularnonaukowy, co moim zdaniem jest plusem, bo ma być praktycznym narzędziem filozofowania w pracy nauczycielek i nauczycieli. Myślę, że byłaby to świetna propozycja na lekturę w szkole średniej, choć, gdy przypomnę sobie, co Olga Tokarczuk mówiła o obawach związanych z zamieszczeniem jej książki na liście lektur, to może lepiej, żeby nią nie była. W polskim wydaniu pojawiają się teksty źródłowe w czterech językach. Z ich fragmentów mogą korzystać zarówno germaniści/germanistki, jak i angliści/anglistki. Odbyło się to kosztem ilustracji, których powstało blisko 800. Pracowali nad nimi m.in. Piotr Przemysław Kamiński i Przemysław Marzewski.
Książka pojawiła się też na rynku niemieckim. Niestety po pierwszym dniu promocji (pod której wrażeniem również byłam) ogłoszono lockdown i od roku złożone w magazynach egzemplarze czekają na dotarcie do księgarń. Powyższa wersja zawiera teksty w języku niemieckim i oryginalnym, dzięki temu można było zamieścić więcej ilustracji. Sprzedaż internetowa książki w Niemczech, mimo lockdownu i mimo tego, że książka nie trafiła jeszcze masowo do księgarń, wypadła bardzo dobrze. Pozwoliło to twórcom na doinwestowanie wydania anglojęzycznego, mogli pozwolić sobie na minimalną zmianę grubości papieru – w rezultacie grubość grzbietu książki będzie mniej więcej taka sama, choć obiektywnie wzrośnie ilość stron. Dzięki temu pojawią się nowe materiały, m.in. niezwykle intersujące teksty średniowieczne: Grzegorza Wielkiego, Maksymosa z Tyru, Grzegorza z Nyssy, Arnobiusza z Sikka, Symeona, ale też teksty Henryka Spiegela, Giordano Bruna, Franciszka Bacona, C. L. Lewisa, Luigiego Pirandelli, czy wreszcie Samuela Becketta, Edwarda Cummingsa i Friedricha Dürrenmata i Woodego Allena. W książce będzie też więcej o Batmanie, Supermanie, Harrym Potterze oraz innych filmach i ich związku z filozofią.
Zmienił się też nieco kontekst, w którym publikowana będzie książka. Na znaczeniu zyskały pytania o jaskinię i rebelię – czy wyjście z jaskini jest potrzebne i czy jest w ogóle możliwe. Ośmieliło to autora i wydawcę do opublikowania materiałów, które wcześniej zostały „ocenzurowane”.
Angielskie wydanie „THE CAVE. The way of the rebels” będzie zatem nową wersją „Jaskini”, odważniejszą, aktualniejszą, rozszerzoną o dotąd niepublikowane ilustracje i komentarze.
Są takie książki, z którymi nie lubię się spieszyć, np. gdy oglądam picturebooki. Podobnie miałam z „Jaskinią. Drogą rebeliantów” Jarosława Marka Spychały. Czytałam ją, będąc w szpitalu. Mogłam się nią delektować do woli, przyglądać ilustracjom, których jest sporo, zarówno tych barwnych – utrzymanych w konwencji komiksowej, jak i dwutonowych oraz grafik czarno-białych. Niektóre są „zapisami” kadrów filmowych, inne zawierają elementy bardziej symboliczne. Czas, który mi wtedy towarzyszył, był niezwykle trudny, jednocześnie na nowo zaczynałam spoglądać na świat, inne rzeczy mnie zatrzymywały, zatem moje “wychodzenie z jaskini” zbiegło się z czytaniem tej książki, co miało również wpływ na jej odbiór.
Opowieść, która lubi się powtarzać
Kultura masowa powiela schematy znane od starożytności, więc czy nie jest tak, że cały czas opowiadamy tę samą historię? Można spotkać się z zarzutami, że krytycy czasem nadinterpretują, że twórcy często nie znają dzieł, do których ci się odnoszą. Oglądając „Odyseję kosmiczną” Stanleya Kubricka, mogę nie wiedzieć, dlaczego Hal 9000 śpiewa piosenkę Daisy, kiedy Bowman odłącza słynne czerwone oko. Może mnie poruszać sam jego śpiew w ostatniej chwili egzystencji, ale gdy wiem, że w 1961 roku powstał komputer IBM 7094, który był pierwszym syntezatorem mowy, a dźwiękiem, jaki z siebie wydawał, była właśnie melodia Daisy Bell, scena nabiera głębszego znaczenia.
Platoński obraz jaskini opowiada o trzech etapach drogi człowieka: przebudzeniu i wyzwoleniu z niewoli, oświeceniu i powrocie do ciemności, by przywrócić martwych do życia. “Alfred N. Whitehead twierdził, że w gruncie rzeczy cała filozofia zachodnioeuropejska to tylko przypisy do Platona”.[1] Spychała odnajduje wiele współczesnych nawiązań do teorii pstarożytnego filozofa, np. we fragmencie Imienia róży, w którym młody uczeń Adson dokonuje wyboru między przemijającym pięknem, miłością ziemską (droga Kakii) i pięknem utożsamianym przez mistrza (droga Arete) ukrywa się mit o Heraklesie na rozstajnych drogach, a opowieść o Talesie i gwiazdach jest obecna w Batmanie. Autor poszukuje odnośników starożytnych mitów i „obrazów” Platona także w Harrym Potterze, Niekończącej się opowieści, Terminatorze, Matriksie, Gwiezdnych wojnach czy filmach o Indianie Jonesie. Takie podejście zdecydowanie ułatwia zrozumienie filozofii, która podawana językiem nafaszerowanym fachowym słownictwem jest często niestrawna dla młodego czytelnika. Przykłady powyższych filmów są znane młodzieży, a komentarze, z których często można wyczytać osobiste myśli i spostrzeżenia autora napisane lekkim piórem, pozwalają przekroczyć linię dystansu, tak często obecną w pisanych stylem naukowym rozprawach filozoficznych. Możliwe zatem, że autor znalazł klucz do budowania mostów porozumienia między pokoleniami.
Największe wrażenie wywołały we mnie fragmenty o zniewoleniu, schodzeniu do cienia w poszukiwaniu bezpieczeństwa, jak i drodze do wolności, oślepieniu światłem oraz zagrożeniu związanemu z powrotem do jaskini. Spokój przynosiły mi fragmenty dotyczące duszy, jej spadaniu, podróżach czy sądzie. Bardzo przemawia symboliczna figura ślepca, jaką jest Jorge z “Imienia róży”, którą Spychała interpretuje następująco: “Jorge reprezentuje pewien typ ludzi, którzy nie są zdolni do dokonania nowych odkryć, gdyż są zaślepieni posiadaną przez siebie wiedzą. Pewność siebie to swego rodzaju zaślepienie.” [2]
„Czy człowiek sam w sobie nie jest ślepy na poznanie prawdy […]? czy nie jest tak, że człowiek po prostu nie jest w stanie dostrzec prawdy”
Moim zdaniem to świetna pozycja, by zainteresować nie tylko młodych, ale i dorosłych. Wychodzić z ciemności można w każdym wieku. Poniżej zaledwie kilka cytatów, które zmusiły mnie do refleksji. Może i kogoś z Was zachęcą?
“Tak długo jak podążamy za masą możemy mieć wrażenie, że postępujemy właściwie. Skoro całe masy tak robią, to co może być w tym złego? […] Jak uwierzyć w to, że taka masa może się mylić?” [3]
“Czym właściwie jest umieranie ze strachu?
Z jednej strony zdaje się być obroną siebie. Ludzie chowają się przed tym, czego się boją, bo sądzą, że kiedy się schowają, wtedy przetrwają zło. Jednak zawsze, gdy uciekają z ulicy {…] ustępują złu miejsca. […] Z drugiej strony umieranie ze strachu zdaje się być umieraniem za życia. Zalęknieni ludzie chowają się w swoich domach, niczym w grobowcach. Niby chcą tam tylko najgorsze przeczekać. Ale dni zamieniają się w miesiące, a miesiące w lata. Przestają się śmiać, przestają się cieszyć, szarzeją, cichną , przemijają…” [4]
Niewolnik-filozof jest w obrazie Platona człowiekiem, który zdobywa się na odwagę pomyślenia inaczej niż inni oraz na wysiłek zadania sobie trudu wspinaczki, wyjścia poza jaskinię, wyjścia ponad przeciętność, wyjścia na zewnątrz. Czy my nauczycielki i nauczycielki będziemy tańczyć w ciemnościach, czy jednak znajdziemy odwagę w sobie, by wyjść z jaskini i spojrzeć w nowe światło, by z nim powrócić i podarować je innym?
„Jaskinia. Droga rebeliantów” Wydawnictwo Tako, Toruń 2019
Jarosław Marek Spychała
Przypisy:
[1] Jarosław Marek Spychała, Jaskinia. Droga rebeliantów, Toruń 2019, s.
[2] Ibidem, s. 70.
[3] Ibidem, s. 219.
[4] Ibidem, s. 171.