„Trzeba przeżyć wszystko, co jest nam dane. Całą radość, cały smutek. Nie wolno się od tego uchylić. Nie przeżyty smutek, przed którym uciekliśmy, i tak nas kiedyś dopadnie”.
Hanna Krall
Emocje pełnią w życiu tak samo ważną rolę jak umiejętność racjonalnego, schłodzonego myślenia. Zarówno one, jak i logiczne przesłanki, są istotą podejmowanych decyzji, kanwą zachowań i przeżywanej jakości życia. Kłopoty z emocjami polegają na tym, że nie umiemy ich czasem kontrolować. Wtedy to one mają człowieka, a nie człowiek emocje. Jeśli natomiast mamy nad nimi kontrolę, stanowią o barwach naszego życia i spełniają m.in. następujące funkcje:
– informują, co się z Tobą dzieje,
– pokazują, czemu nadajesz znaczenie, co jest dla Ciebie ważne,
– dostarczają informacji o tym, co się dzieje w otoczeniu,
– motywują, modyfikują działania,
– pozwalają doświadczać relacji i komunikacji,
– są potrzebne do rozwoju osobowości.
Nie ma złych ani dobrych emocji, one po prostu są. Smutek nie należy do tych przyjemnych, ale jest bardzo użyteczny. A tego jak się zachować, kiedy przychodzi, dzieci uczą się od dorosłych. Pierwszą matrycę radzenia sobie z emocjami tworzy dom, kolejną szkoła.
Obserwując dorosłych dzieci uczą się:
– jak reagować na pocieszenie,
– znajdować wyjścia z sytuacji i szukać rozwiązań,
– rozpoznawać smutek i inne emocje u innych i na nie reagować,
– okazywać empatię.
Mądry dorosły to dla dziecka mądry przewodnik po świecie emocji, a to co może ofiarować dziecku to skarb na całe życie czyli kanwę inteligencji emocjonalnej.
Każda emocja o czymś informuje. Smutek daje następujące sygnały:
– jest impulsem do refleksji,
– jest sygnałem do zatroszczenia się o siebie,
– jest sposobem na poradzenie sobie ze stratą,
– może zachęcać do szukania źródła, przyczyny, dzięki smutkowi możemy odkryć negatywne przekonanie i zacząć z nim pracować,
– dzięki smutkowi szukamy chętniej pomocy, wsparcia, troski, wysyłamy sygnał, że potrzebujemy zaopiekowania.
Od dorosłego zależy w dużej mierze umiejętność rozpoznawania emocji, zanim dziecko nie zacznie uczyć się tego świadomie samo. Ogromne znaczenie ma nie tylko reakcja na uczucia dziecka, ale też na własne. Bardzo ważne jest, aby nie przypisywać dziecku emocji! Nie nazywać ich za dziecko. Zrezygnujmy zatem z naszych domysłów. Unikajmy zwrotów typu „Jesteś pewnie smutny, bo chciałeś się dłużej bawić”, „Jesteś smutna?” „Pewnie ci smutno”…
Możemy właściwie rozpoznać u dziecka emocje, ale zapytajmy o nie, a nie orzekajmy. Niech dziecko samo opisze, co czuje, gdzie to czuje w ciele, jak by to nazwało, jakie to może być uczucie, jaka emocja. Dalej ciekawe i nośne będzie się dowiedzieć, o czym ta emocja może informować, i co kluczowe – jaka myśl za tym idzie. Jako dorośli mamy często jedną z dwóch tendencji do reakcji, kiedy widzimy dziecko pogrążone w smutku. Jedna z nich to usunąć smutek jak najszybciej, druga to nurkowanie w rozpaczy. Oba sposoby mają swoje konsekwencje.
USUNĄĆ SMUTEK JAK NAJSZYBCIEJ
Taka reakcja czasem spowodowana jest obawą, że dziecko będzie/jest nieszczęśliwe. Aż serce pęka… A szczęście wielu ludziom kojarzy się z radością. Permanentne odczuwanie radości nie jest szczęściem, choć radość jest jednym z uczuć je definiującym. Kiedy dorosły stara się jak najszybciej usunąć smutek, dziecko uczy się, że niedobrze jest go przeżywać, a to z kolei może stać się przyczyną funkcjonowania dziecka w roli wesołka, błazna. Trudność polega na tym, że jest to rola raniąca, ponieważ odcina dziecko od zasobów i jedyne co gwarantuje, to uczucie osamotnienia w chwilach trudnych. W tej roli dziecko bierze na siebie cały ciężar odczarowywania smutnych sytuacji, pobudzania bliskich do śmiechu. Jemu samemu nie wolno mieć problemów. Jeżeli takie zasygnalizuje, to najbliższe otoczenie może chcieć je przeczekać jak pewnego rodzaju fanaberię lub chwilową niedyspozycję. Wobec braku wsparcia ze strony dorosłego dziecko swoje trudności może zacząć zatajać, aby nikogo nie zasmucać. Nie może ryzykować utraty popularności, uwagi i uśmiechu, który stara się wywoływać.
Jeśli pocieszanie odbywa się w formie bagatelizowania wydarzeń, to dziecko może utracić zaufanie do własnego odczuwania. Skoro przesadzam, to widocznie nie wiem, co powinienem/powinnam czuć. Dodatkowo, jeżeli rodzic lub nauczyciel okaże, że jest, wystraszony czy w jakimś sensie bezradny wobec smutku dziecka, może ono poczuć się winne, że nie spełnia oczekiwań, i że to z jego powodu dorosły się martwi. Nieprzeżyty smutek bez pochylenia się nad nim będzie jak ważna i nieprzeczytana wiadomość, jak list w butelce, który odczytany może pozytywnie wpłynąć na bieg wydarzeń. Dlatego nie bójmy się smutku. Uciekając od niego, tłumiąc go lub wypierając pozbywamy się też radości.Możemy zaplanować smutny dzień, zobaczyć smutek jako gościa, który przyszedł z ważnego powodu, więc widocznie trzeba go przyjąć, dać mu uwagę, ale też wiedzieć, że przyjdzie czas go wyprosić.
NURKOWANIE W ROZPACZY
Empatyzowanie z dzieckiem nie oznacza wejścia w dramat. Bardzo ważna jest reakcja adekwatna sytuacji. Smutek jest tak naturalny, jak noc po dniu. Kiedy zaczynamy go traktować jak potwora, stanie się nim, powiększony o nasz strach. W naszych nieświadomych skryptach niekiedy mamy zapis, który każe łączyć okazywanie miłości z okazywaniem lęku, nadmiernej wręcz troski o bliskich czy podopiecznych. Czyni to z nich małe, słabe i kruche biedactwa. Ten sposób reagowania prowadzi do gruntowania innej roli, trudnej potem w życiu dorosłym, a mianowicie kozła ofiarnego, ofiary losu, niezdary. Jest to rola, która wręcz popycha do prowokowania innych ludzi i kreowania takiej rzeczywistości, by człowiek czuł się pokrzywdzony. Po prostu musi mu się coś złego przytrafiać, ponieważ często tylko w ten sposób pozyskuje dla siebie uwagę i troskę. Dziecko może się nauczyć, że tylko smutek przynosi wsparcie, obecność, przejmowanie się nim. Aby tak sie nie stało warto pamiętać o wspólnym spędzaniu czasu i celebrowaniu także radosnych momentów dziecka, tych pełnych ekscytacji i wzruszeń. Dawanie uwagi też innym emocjom jest więc sposobem na zachowanie równowagi i pokazanie swej czułej obecności nie tylko w smutnych sprawach.
Dramatyzowanie odbiera dzieciom moc, a wspieranie daje wiarę, że sobie poradzą. I właśnie smutne sprawy dają pretekst do budowania wiary we własne możliwości, gdyż to jest działanie rozwojowe, zorientowane na szukanie rozwiązań, gdzie smutek staje się przewodnikiem do przepracowania trudnej sytuacji, poprawy jakiegoś sposobu reagowania.
Pamiętajmy, że mówimy o smutku, nie depresji.
DEKALOG NA SMUTNE CHWILE
1. Realnie oceń sytuację. Parafrazuj opisy dziecka, wchodząc w pozycję obserwatora. Słuchając opowieści, opisz to innymi słowami. Nie wyolbrzymiaj i nie minimalizuj. Usiłuj utrzymać akceptację – JEST JAK JEST. Bez względu na to, czy nam się podoba czy nie, tak jest. Dojdźcie do wspólnej opowieści na temat wydarzenia czy przeżyć.
2. Nie kop głębiej. Mówi się, jeśli widzisz dół, nie kop głębiej. Nie zanurzaj się w rozpaczy, przywołaj myśli o tym, że to minie i daj bliskość dziecku. Możesz wykorzystać ćwiczenia z Ruchu Rozwijającego Weroniki Sherbourne. Możesz zaproponować dziecku jakąś aktywność, na przykład grę planszową, spacer, by zyskać nieco dystansu. Jeśli dziecko chce płakać, niech płacze. Zapytaj, czy chce rozmawiać teraz, czy później. Jeśli później, umówcie się na tę rozmowę.
3. Nazwij uczucia. Nazywanie osłabia lęk i daje poczucie bezpieczeństwa. To, co nazwane materializuje się, staje się obiektem, na który można spojrzeć. Ale trzeba pamiętać, że nazwa ma wpływ na dalszą procedurę. Jeśli nazwiemy chłopca, który zaczepia, niegrzecznym, to najprawdopodobniej procedurą będzie unikanie kontaktu z nim i ostracyzm osób zachowujących się „w ten sposób”. Jeśli zaś opiszemy zachowanie chłopca, że zaczepia, że szturcha, możemy zaproponować reakcję werbalną („Stop. Szturchania nie lubię!”), zrozumieć jego intencje („może dąży do kontaktu”), znacznie poszerzając spektrum możliwości.
Nazywanie podnosi samoświadomość. Dziecko potrafiące nazywać swoje odczucia jest również bardziej świadome swoich potrzeb, jest w stanie bardziej precyzyjnie prosić o pomoc.
Zachęcam do rozmawiania z dziećmi przy użyciu eksternalizacji, czyli do rzeczownikowego nazywania stanów emocjonalnych: RADOŚĆ, SMUTEK, WZRUSZENIE, GNIEW, ZŁOŚĆ, ZADOWOLENIE, SPOKÓJ itd. Jest to niezwykłe narzędzie do rozmowy. Jeżeli mówimy „Widzę, że jesteś smutny”, to to jesteś jest tutaj kluczowe i powoduje, że trudno jest to zmienić. Inaczej jest, gdy użyjemy sformułowania „Widzę, że przyszedł SMUTEK”, bo skoro przyszedł, to równie dobrze może sobie pójść.
Polecam też procedurę WORK Byron Katie, która zadaje pytanie poddające w wątpliwość nasze przywiązanie do oceny sytuacji.
4. Skorzystaj z cudzego doświadczenia. Dzieci uczą się zachowań dzięki opowieściom. Mamy tu niesamowite pole do popisu. Do wykorzystania są bajki terapeutyczne, te gotowe, i te, które sami możemy ułożyć na potrzeby danej sytuacji. Niezwykle ciekawe i rozluźniające dla dziecka są opowieści dorosłego ze swojej historii, w której dzieli się sytuacjami, które przeżywał i tym, jak sobie z nimi poradził.
5. Wykorzystaj wiedzę z historii dziecka. Dużo siły i mocy sprawczej dziecko dostaje, kiedy dorosły przechowuje w pamięci sytuacje z historii dziecka i opowiada, przypominając, jak to wcześniej było. „A pamiętasz jak…, i wtedy myślałaś …, a po czasie okazało się…, dzięki temu ….”
Dlatego tak ważne jest posługiwanie się feedbackiem w rozważaniach różnych sytuacji. I tych z pozytywnym skutkiem, i tych z negatywnym. Co do tego doprowadziło krok po kroku, jakie były następstwa, jakie mogłyby być inne scenariusze tej historii, co można zrobić inaczej.
6. Pokaż, że to dotyczy wielu ludzi. Inni też tak mają. Wiele cierpienia psychologicznego u dzieci i u dorosłych dostarcza zanurzenie się w swojej własnej perspektywie. Perspektywie „ofiary”, pokrzywdzonego, z wyjątkowym pechem. Dlaczego ja, myślenie „ja, ja, mnie, mi, mojego” – taki wewnętrzny dialog może pogłębiać smutek, rzeczywiście wywołując cierpienie. Bardzo cenną umiejętnością jest rozważanie, że np. wiele osób na świecie w tym samym czasie przeżywa odrzucenie, że wiele osób rozmyśla, dlaczego ktoś mu nie odpisał. Czasem pomaga zaciekawienie się innymi. I kolejne rozważania, np. Jak myślisz, jak taką sytuację przeżyłaby Kasia i co by zrobiła? Gdyby to się przytrafiło cioci Ani, to co by powiedziała? Tego typu rozważania budują empatię oraz uczą poszukiwania innych kontekstów widzenia tej samej sytuacji, co może zupełnie odwrócić postać rzeczy i zmienić odczuwanie.
7. Empatia i album pomocy. Czasem wystarczy usiąść obok, dać swe ramię i ucho, żeby było lepiej. Mówi się, że „Ojojane miejsca bolą mniej”, pomaga uwaga, współodczucie, wykazanie zainteresowania. Aby dziecko uczyło się z doświadczeń, ale też wiedziało, jak szukać ukojenia, można sporządzić w domu lub w klasie album, który zawierałby spis ludzi, do których można się zwrócić i w jakich sprawach najlepiej oraz kontakty do nich. Tu można też spisać sposoby na SOS i własne eliksiry na pocieszenie. Dzieci mogą gromadzić tu ważne cytaty, które pomagają, wiersze, memy, zdjęcia, ilustracje.
8. Pokaż, że to doświadczenie. Każde wydarzenie może być dla Ciebie, a nie przeciwko Tobie. To zależy, jakie nadasz temu znaczenie. Jeśli będziesz uczyć dziecko, że to się dzieje dla niego, nawet jeśli tego nie rozumiemy i jest to trudne, będzie uczyć się, że od życia możemy odebrać lekcje, które powodują większą mądrość na przyszłość. Można posłużyć się opowieścią – „Wszystko dla dobra”, by to zilustrować.
Kiedy dziecko pokłóci się z przyjacielem, to może dlatego, by więcej dowiedzieć się o przyjaźni, by bardziej rozumieć drugą osobę, by zadbać o swoje granice, by precyzować swe oczekiwania.
9. Sformułowanie zmiany, prośby, pomysłu. Bardzo ważne, by dziecko wiedziało, jak chce, by wyglądała ta sytuacja. Określiło, co dla niego dobre. Jaką ma prośbę do innych w związku z tym, jaki jest teren jego wpływu i odpowiedzialności. To warto wyznaczyć z dzieckiem. Może wtedy uczyć się swojej własnej sterowności i skuteczności! Umiejętność wyznaczania swojej przestrzeni wpływu na to, co może zrobić samodzielnie. To profilaktyka przeciw bezradności, uległości, bierności i bardzo ważny składnik pewności siebie. Kluczowe pytania: „Czy chciałabyś/chciałbyś coś zmienić, zrobić w tej sytuacji? Czy myślisz, że można zrobić jakiś malutki eksperyment i zobaczyć, co się wydarzy? Pomyślmy, co możesz zrobić. Czy jest coś, w czym ja mogę Ci się tu przydać?
10. Podpieranie nadziei. Ranga pozytywnego przekonania – wiara i nadzieja. Kiedy człowiek wie, że można coś zrobić, bardziej zbiera energię i ma nadzieję na dobrą przyszłość. Ale nawet, kiedy chwilowo rozwiązań nie widać, to wiara w to, że to przeminie, że to etap, część jakiegoś cyklu, przynosi spokój. Przydadzą się tu odniesienia do cyklu natury, zmieniających się pór roku, zmieniającej się temperatury czy nawet cyklu obrotu Ziemi wokół Słońca. Jak po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój, tak smutek przeplata się z radością i wieloma innymi emocjami. Wykorzystaj opowieści. A przede wszystkim pamiętaj – optymizmu można się nauczyć. Więc to może być szkoła dostrzegania sensu i zasobów z każdej sytuacji dla dziecka. Dzięki takiej postawie dorosłego, dziecko dowiaduje się, że świat, w którym żyje, jest sprzyjający. Nie ma to nic wspólnego z biernym czekaniem, tylko połączeniem akceptacji z głębokim przekonaniem o mądrości doświadczenia i przekucia go w coś rozwojowo dobrego, procentującego w przyszłości.
ODWIEDŹ STRONĘ WWW AUTORKI
https://www.wyspazmian.com
Wszystkim kochanym Rodzicom i Nauczycielom biorącym udział w warsztatach Wyspy Zmian, którzy zmotywowali mnie do spisania przekazanych podczas warsztatów myśli – dziękuję bardzo! Jeśli ta apteczka pierwszej pomocy w smutnych sprawach nie wystarczy, warto skorzystać z profesjonalnego wsparcia.
Joanna Misiek – Zbierska
Psycholog, terapeuta, coach, trener, menedżer zasobów ludzkich. Członek Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. Ukończyła z Kurs kwalifikacyjny w zakresie nauczania psychologii i edukacji zdrowotnej w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Była wieloletnim Dyrektorem Metodycznym ogólnopolskiej, franczyzowej sieci ośrodków edukacyjnych w całym kraju. Prowadzi szkolenia trenerskie, biznesowe oraz coaching. Od wielu lat pracuje z nauczycielami, prowadząc dla nich seminaria, warsztaty i Rady Pedagogiczne. Zajmuje się także konsultacjami psychologicznymi dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Pracuje terapeutycznie, prowadząc terapie indywidualne, partnerskie i grupowe. Jest w ciągłej superwizji swojej pracy. Sama jest superwizorem trenerów pracujących z grupami oraz osób zarządzających zespołami. Autorka i współautorka programów autorskich Wyspy Zmian. Dumna matka dwóch synów, Adama i Jana.
Pani Joanna to wspaniały człowiek, psycholog, terapeuta. Uczestniczyłam kilkakrotnie w jej warsztatach. Jest najlepszym psychologiem, jakiego znam! Zawsze słuchałam z zapartym tchem tego, o czym mówiła, włączając nieraz śmieszne dygresje, jakże szalenie ważne w wielu sytuacjach. Polecam Panią Joasię całym sercem!