W Polsce jest ok. 65 tysięcy artystów i artystek, z tej liczby ok. 1% osób rozpoznajemy medialnie, 9,5 % jest w stosunku pracy – takie dane podawał w swoim wystąpieniu Łukasz Bonczek, powołując się na badania prof. Doroty Ilczuk [1]. Większość z tych osób jest poza systemem ubezpieczeń zdrowotnych i społecznych. Czy wiecie, że reforma emerytalna podniosła możliwość przechodzenia na emeryturę, np. tancerzom i tancerkom o 20 lat, nie zapewniając im żadnej ochrony? Dochody miesięczne też nie są duże. Sytuacja w kulturze jest bardzo trudna, dlatego artyści i prawnicy od lat mówią o potrzebie stworzenia nowej ustawy dla artystów. Proponują utworzyć Polską Izbę Artystów, wyodrębnić spośród osób prowadzących działalność twórczą i artystyczną artystów zawodowych, określić instytucje potwierdzające dorobek artystów i artystek zawodowych, zapewnić wsparcie artystów zawodowych w opłacaniu składek. Ci, którzy dobrnęli do tego miejsca, myślą zapewne, że pomyliłam miejsce wpisu. Co nas, nauczycielki i nauczycieli, może to obchodzić? Otóż może, działania tej grupy, w moim mniemaniu, stanowią inspirację dla nas w przeprowadzaniu zmian, jakich pragną nauczycielki i nauczyciele. Z kolei kwestie edukacji i wychowania, budowania relacji bez przemocy, tematy bliskie nam, edukatorom i edukatorkom mogą służyć w budowaniu koalicji, być odniesieniem dla osób zajmujących się sztuką. Po trzecie jako nauczycielki i nauczyciele, nie tylko humaniści i humanistki, korzystamy z dóbr kultury, więc powinno nam zależeć, żebyśmy ten dostęp nadal mieli. Poza tym rozterki naszego środowiska jak w lustrze odbijają problemy innych środowisk również funkcjonujących w systemie.
Najpierw relacja, potem edukacja
Jeszcze dwa lata temu w artykule „Autor, Autor, Autor…?” Elżbieta Manthley pisała, że „Polska ma znakomite dramaty dla dzieci i młodzieży!”, podkreślając jednocześnie, że „teatry nie mają zaufania do autorów” [2]. Rzeczywistość zmienia się nieustannie, więc nie dziwi również i to, że dramaturdzy i dramaturżki domagają się podmiotowości. Mówił o tym Paweł Sablik podczas drugiej konferencji „Teatr Od Nowa” zorganizowanej 26-27 września w Teatrze Polskim w Poznaniu. Zauważenia problemów pragną także osoby piszące o teatrze, zarządzające, reżyserujące czy grające, dlatego grupa artystów i osób z różnych grup zawodowych związanych z teatrem debatowała o jego stanie, o przekształceniach, które już zachodzą bądź nie zachodzą mimo zastosowania pewnych rozwiązań w jego funkcjonowaniu, a także o propozycjach poprawy [3]. Sytuacja, w której grupa osób, które widzą konieczność wprowadzania zmian, poszukuje sposobów przezwyciężenia trudności, zderza się z murem ludzi stojących na straży starych porządków już mnie nie dziwi, nie przeraża. Nie zastanawia mnie nawet nieobecność podczas tych rozmów osób z ministerstwa. To doświadczenie niczym lustro odbijało problemy, z którymi zmagają się osoby związane z edukacją. Zainteresowała mnie kwestia, w jakich okolicznościach wprowadzanie zmian nie przynosi spodziewanych efektów. Odpowiedzią na to pytanie może być zdanie reżyserki i aktywistki Uli Kijak, która jest przekonana, że zaczynać trzeba od budowania relacji, dopiero potem można edukować, powołała się na książkę Alfiego Kohna „Wychowanie bez kar i nagród”. Szczerze nie myślałam, że będę tu słuchać o wychowaniu. Moje zaskoczenie było jeszcze większe, gdy dyrektorka Teatru Ochoty Joanna Nawrocka również zaznaczyła jak ważny jest w tym procesie czynnik ludzki. Techniczne wprowadzenie zmiany nic nie da, jeśli nie rozumiemy, powodów naszych działań lub dlaczego coś stale funkcjonuje, choć dawno straciło rację bytu. Nasze mało wspierające nas przekonania i jednak brak namysłu nad tym, dlaczego robimy to, co robimy świetnie ilustruje historyjka o grupie medytujących mnichów i kocie, który im w tym rytuale przeszkadzał. Nie mogli się skoncentrować, więc postanowili go uwiązać do słupa. I robili to za każdym razem, gdy chcieli medytować. Po jakimś czasie okazało się, że kot zdechł. I nagle mnisi stwierdzili, że muszą przywiązać nowego kota, bo nie można bez niego odprawiać rytuałów [4].
Oba środowiska (nauczycielskie i artystyczne) łączy tkwiące w wielu z nas poczucie misji społecznej, wyjątkowości wykonywanej pracy. Coraz więcej osób rozumie jednak, że pasja to nie to samo co misja i jeżeli chcemy dobrze czuć się z sobą i z innymi musimy zadbać o godne zarobki, szacunek, docenianie wysiłków, jeśli oczywiście (użyję banału) wkładamy serce w swoją pracę (a nie tylko dlatego, że to niezwykły zawód), bo niewątpliwie koszty, jakie ponoszą obie grupy zawodowe są niewspółmierne do wynagrodzenia, a oba resorty są niedofinansowane [5]. Natomiast samo dofinansowanie nie pomoże zreformować systemu, który nam coraz bardziej ciąży. Kwestią poruszoną podczas spotkania był też sposób doceniania pracowników/pracownic i ich motywowania. W regulaminach instytucji system kar i nagród ma się znakomicie. Jeśli mielibyśmy za Kohnem z niego zrezygnować, to z pewnością ze skreśleniem z listy kar nie mielibyśmy problemu, bo nie są niczym przyjemnym, ale czy potrafilibyśmy zrezygnować z nagród? Czy to może oznaczać, że wykonujemy swoją pracę tylko dlatego, że chcemy być zauważeni i docenieni przez innych. Czy to jest dobry powód, by pracować w wybranym przez siebie zawodzie? Czy otrzymane nagrody sprawiają, że jesteśmy szczęśliwsi? Warto się zastanowić, jakie jeszcze przekonania towarzyszą nam, gdy myślimy o pracy? Pewne schematy funkcjonujące w szkole ugruntowują się i często nieuświadomione towarzyszą nam w dorosłym życiu. To spotkanie osób z różnych stron pracujących z teatrem przypomniało mi o Naradach Obywatelskich o Edukacji, gdy trzy różne grupy, związane ze szkołą, które do tej pory prezentowały różne „interesy” (myślę o uczennicach, uczniach, nauczycielkach i nauczycielach oraz rodzicach) rozmawiały przy stolikach. I wiele osób, z którymi wtedy wymieniałam się wrażeniami, miało poczucie, że możemy działać wspólnie, bo znamy swoje potrzeby, że możemy angażować do współpracy osoby, instytucje, których nie łączyliśmy ze szkołą. Tworzymy nową jakość w edukacji, w teatrze, gdziekolwiek – odróżniając obserwację od oceny, potrzeby od strategii, uczucia od myśli i prośby od żądań. Komunikujemy się nie po to, by przekonywać do swoich, jedynie słusznych racji, ale po to, żeby być w kontakcie z sobą. Czego nam wszystkim życzę!
Przypisy:
[1] https://konferencjakultury.pl/_admin/stuff/raport_koncowy_z_badan.pdf [2] http://www.dziennikteatralny.pl/artykuly/autor-autor-autor.html [3] Program konferencji jest dostępny na stronie: https://teatr-polski.pl/oglaszamy-program-konferencji-teatr-odnowa/ , całość została zarejestrowana i można ją obejrzeć na fanpage’u Teatru Polskiego w Poznaniu. [4] Opowiastkę tę przytoczyła podczas podsumowania spotkania Ula Kijak. [5] Przyznaję, że w środowisku aktorskim wysokość zarobków jest bardziej zróżnicowana.